Za drzwiami stały moje dwie znajome Marta i Ala. Rozmawialiśmy z godzinę pijąc przyniesionego przez dziewczyny szampana. W końcu uświadomiłem sobie że one nie maja staników i mają gołe biusty i że nawet nie wiem, czemu zawdzięczam ich wizytę. Gdy zapytałem,
odpowiedziały, że dziś są moje
imieniny i przyszły dać mi prezent.
Faktycznie, miałem tego dnia imieniny, choć na śmierć o nich zapomniałem. „Co to za prezent", spytałem. Dziewczyny spojrzały po sobie i dotknęły się swoimi ponętnymi biustami a właściwie musnęły sutkami. „Zaraz
się przekonasz”, powiedziały wychodząc do drugiego pokoju. Czekałem niecierpliwie, aż wreszcie się
pojawiły. Ala miała na sobie krótką,
„Pod koszulką rysował
się sterczący biust"
atłasową koszulkę, ledwo przykrywającą wzgórek łonowy i apetyczne pośladki. Pod koszulką zaś pięknie rysował się
drobny biuścik ze
sterczącymi sutkami. Marta ubrana
była w czarny
komplet bielizny,
składający się
z biustonosza,
pasa i pończoch.
Wyglądała bosko. Jej piękne
blond włosy opadały na ramiona,
stanik cudownie
podkreślał pełny, jędrny biust,
a pas i pończochy to już była
prawdziwa poezja.
Obie chwyciły mnie za dłonie
i zaprowadziły
do sąsiedniego
pokoju, gdzie, jak
się okazało, zdążyły przygotować łóżko. Zaczęły rozpinać mi
koszulę, całując czule każdy nowo
odkryty fragment ciała. Wkrótce koszula osunęła się na podłogę. Przyciągnąłem Alę do siebie i zaczęliśmy się całować. Wsunąłem dłoń
pod jej koszulkę, gładząc tyłeczek.