Wprowadzenie penisa tuż po
szczytowaniu jest bowiem bardzo
bolesne i, rzecz jasna, nie
więc niektóre pary stosują równoczesną stymulację. Robert i Kasia
z Gdańska preferują boczne pozycje albo dla odmiany klasycznego „pieska ". - Kiedy czujemy, że
jest już bardzo gorąco - opowiada
Robert - Kasia kładzie się na boku
i tak kochamy się do samego końca. Mam ułatwiony dostęp do jej
rozpalonego ślimaczka. Jest taki
uroczy. Mogę go dodatkowo pieścić paluszkiem. W ten sposób Kasia najłatwiej osiąga. Udaje nam się też szczytować równocześnie.
Moja dziewczyna potrafi też sama zatroszczyć się o siebie. Kiedy
biorę ją od tyłu, ona jest bardzo
aktywna. Z jednej strony-jej pupa
nadziewa się na mojego
powiększonego tabletkami członka ,
a z drugiej - jej paluszek pracuje
niczym wiatraczek. To jest niezawodne. Kasia wie najlepiej, czego
potrzeba jej w danym momencie.
Jeśli pragnie zwolnić tempo, zwalnia albo przyspiesza i błyskawicznie prowadzi do finału. Czasami
ma ochotę na coś ekstra i wtedy
potrzebuje mojej pomocy...
Ostatnio, na przykład, w pewnym momencie Kasia poprosiła,
żebym włożył jej swojego dużego penisa do tej
węższej dziurki. Spełniłem oczywiście życzenie. Najpierw jednak
pośliniłem go, a potem delikatnie
rozpocząłem wyrafinowane pieszczoty. Kasia oszalała ze szczęścia.
Było odlotowo!!!