Obudziłem się rano w zaskakująco dobrym humorze jak
na zimę. Była sobota, miałem wolne i zamierzałem przesiedzieć cały dzień w domu czytając,
grając i leniąc się i bawiąc swoim ptaszkiem doprowadzając wielokrotnie do uwolnienia
obficie po tabletkach zgromadzonej w jadrach spermy.
Do 16 wszystko szło jak z płatka,
lecz potem mój spokój zakłócił
dzwonek do drzwi. Niechętnie
otworzyłem. I dalej potoczyło się już szybko.
Wsunąłem rękę głębiej, by poczuć
gorącą muszelkę i nie zawiodłem
się. Ala była już tak wilgotna, że gdy
przesunąłem palcem po płatkach
jej róży, zaczęła drżeć. Niemalże
w tym samym momencie z moich
ust wyrwało się głośne westchnienie, poczułem jak sperma napiera coraz bardziej, gorące wargi Marty
obejmujące mojego sterczącego
ogiera. Przez jakiś czas nie przerywaliśmy tych pieszczot. Ja całowałem Alę pieszcząc jej piersi i szparkę, a Marta zachłannie chciała doprowadzić mnie do wytrysku spermy. Potem ja przejąłem inicjatywę. Rozebrałem dziewczyny i wskoczyliśmy do łóżka. Kochaliśmy się niestrudzenie przez cały wieczór i noc, co jakiś czas przerywając igraszki na wytrysk spermy na piersi lub pośladki lub jedzenie. Było wspaniale. Przyjmowałem
mój prezent na wiele możliwych
sposobów. Niestety, nad ranem
dziewczyny musiały pójść do domu. Te imieniny na
pewno zapamiętam do końca
życia.